Czy soja jest dla nas dobra, czy zła?
Jak do tej pory, jesteśmy już wszyscy dostatecznie skołowani przez potencjalne zalety i wady soi.
Starożytne zapiski z Chin sugerują, że soję według tradycji uważano za niezdatną do spożycia, dopóki nie wynaleziono techniki fermentacji. Przyczyną może być zawartość szczególnych, toksycznych przeciwutleniaczy, które są wyjątkowo trudne do strawienia. Skutkiem tego, soję wiąże się z szeregiem różnych dolegliwości zdrowotnych. (1)
Z drugiej zaś strony, istnieją dowody na ochronne działanie soi przeciw tym samym dolegliwościom. (2) Komu więc wierzyć?
Dołączcie do tej gorącej debaty w poszukiwaniu odpowiedzi. Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby zawrzeć tak wiele danych z obu stron sporu, jak to tylko możliwe, zanim zaprezentuję ajurwedyjską perspektywę.
Czym jest przeciwutleniacz?
Wiele roślin jest chronionych przez toksyczne przeciwutleniacze, odstraszające owady i inne zwierzęta, które w przeciwnym wypadku mogłyby je zjeść. Odmiany fasoli są szczególnie znane z tychże przeciwutleniaczy, za sprawą których – jak wielu z nas wie z doświadczenia – mogą być wyzwaniem dla układu trawiennego.
W przeciwieństwie do większości warzyw strączkowych, przeciwutleniaczy zawartych w soi nie da się zmyć ani wygotować. Według badań przeciwników soi, stanowi to istotne zagrożenie dla zdrowia.
Przeciwutleniacze występują w wielu postaciach. Poniżej znajduje się lista głównych składników soi, które – zdaniem ekspertów – są powodem do obaw.
Niepokojące składniki soi oraz replika jej zwolenników
- Pierwszą problematyczną grupą przeciwutleniaczy są fityniany. Wiążą one się z minerałami takimi jak cynk, wapń, magnez, żelazo oraz miedź i mogą przyczyniać się do ich niedoborów w organizmie. Wspólnie z inhibitorami enzymów, fityniany mogą blokować przyswajanie składników odżywczych z soi, przez co jej potencjalne korzyści w praktyce się marnują. (4) Mimo to, białka soi stosuje się skutecznie w leczeniu umiarkowanych niedoborów protein u dzieci. To wskazuje, że białka soi potrafią być dobrze przyswajalne i pożywne. (5)
- Goitrogeny to substancje utrudniające pracę tarczycy. Kiedy tarczyca jest osłabiona, może się powiększać celem zaabsorbowania niezbędnych, brakujących składników odżywczych, rezultatem czego jest powstające wole. Soja blokuje pobór jodyny do tarczycy, co wywołuje wytwarzanie stymulującego hormonu TSH dla wzmocnienia działania gruczołu. W 1991 roku japońscy naukowcy odkryli, że spożycie jedynie 30 gramów, czyli dwóch łyżek soi dziennie przez zaledwie miesiąc skutkuje istotnym zwiększeniem poziomu TSH (6), co jest oznaką zaburzeń funkcji tarczycy. Dieta Japończyków jest również bogata w jodynę, co może ograniczać negatywny wpływ częstego spożycia soi (goitrogenów). Zwolennicy soi argumentują, że u osób ze zdrową tarczycą nie odnotowano zauważalnych zmian. (13)
- Genisteina i daidzeina – izoflawony zawarte w soi – hamują jeden z enzymów zaangażowanych w syntezę hormonów w tarczycy, czym również mogą utrudniać jej działanie. (7) Te dwa związki mają także związek z zaburzeniami funkcjonowania wątroby, hormonów reprodukcyjnych oraz płodności. (8, 9, 10, 11, 12) Eksperci polecający soję potwierdzają ten fakt. Utrzymują jednak, że u osób zdrowych – według badań – produkty sojowe nie wykazują negatywnego wpływu na tarczycę. (13)
- Badania in vitro wskazują, że izoflawony blokują syntezę estradiolu oraz innych hormonów sterydowych. (14, 15) Zwolennicy soi twierdzą, że genisteina jest w rzeczywistości estrogenna i ma pozytywny wpływ. Według tej teorii, wchodzi ona w bezpośrednią interakcję z niesławnym, rakotwórczym genem HER2, hamując jego aktywację przez mechanizmy komórek i tym samym zapobiegając rozwojowi nowotworów. (16)
Dziś, niektórzy producenci soi są w pełni świadomi kwestii przeciwutleniaczy i twierdzą, iż usuwa się je w procesie przetwarzania produktu. (3) Jedynym ryzykiem, według nich, jest jedzenie soi na surowo, czego należy unikać.
Fermentacja – starożytne rozwiązanie
W Chinach odkrycie, że soję można fermentować, przyniosło zmianę w jej reputacji. Choć nadal odradzano spożycie niefermentowanej soi, to po fermentacji soja zdawała się wolna od toksycznych przeciwutleniaczy. Co więcej, demonstrowała zdumiewające działania prozdrowotne. Podczas panowania dynastii Ming, potrawa ze sfermentowanej soi nazywana natto znalazła się wśród naturalnych środków zalecanych przez medycynę chińską jako remedium na liczne dolegliwości.
Dzisiaj wielu ekspertów wierzy, że fermentacja jest jedynym sposobem na zneutralizowanie niebezpiecznych przeciwutleniaczy w soi. Być może należałoby tę roślinę klasyfikować raczej jako lekarstwo (w stanie sfermentowanym), niż jako jedzenie.
Perspektywa ajurwedyjska
Według Ajurwedy, soja jest niezwykle trudna do strawienia i nie wchodzi w skład tradycyjnej diety ajurwedyjskiej. Właściwie, niektórzy lekarze ajurwedyjscy są stanowczymi przeciwnikami soi i nie uważają jej w ogóle za jadalną. Być może wiedza o przeciwutleniaczach wywołała niechęć również w Indiach.
Pod kątem energii, soja należy do kategorii składników ciężkich i przyćmiewających umysł. Uważa się, że soja działa bardziej jak orzech, niż warzywo strączkowe, zatem działa tłumiąco na vatę. Jednakże, ze względu na swoją ciężkostrawność i radżasową (stymulującą) naturę, soja rzadko bywa stosowana leczniczo.
Co ciekawe, również fermentowany pokarm nie jest preferowany przez Ajurwedę, a produkty ze sfermentowanej soi nigdy nie były częścią ajurwedyjskiej diety. Zgodnie z naukami Ajurwedy, pokarm po fermentacji może wzmagać vatę i jest postrzegany jako tamasowy – zaćmiewający umysł. W efekcie, ajurwedyjska kuchnia nie korzystała z fermentowanych produktów, a lecznicze właściwości potraw takich jak natto były nieznane.
Podsumowując, soję generalnie pomija się w Ajurwedzie, choć niektórzy eksperci dopuszczają ją w umiarkowanych ilościach. Soja nie powinna być podstawowym źródłem białka.
Soja na zachodzie
W krajach zachodu, wokół produktów sojowych wytworzył się cały przemysł. Od mleka sojowego przez pigułki po olej sojowy w niemalże każdym przetworzonym pokarmie, Amerykanie wchłaniają zdecydowanie za dużo soi. Nawet jej propagatorzy zachęcają do umiaru i przekonują, że soja nie może być głównym dostarczycielem białka w naszej diecie.
Może być również dość trudno kupić soję wolną od GMO na zachodzie, co samo w sobie bywa wystarczającym powodem, aby z niej zrezygnować.
Natto – pradawne chińskie lekarstwo
Jak wspomniałem wyżej, tradycyjne potrawy z fermentowanej soi, takie jak miso, tradycyjnie warzony sos sojowy, tempeh bądź natto są w świetle badań naukowych bezpieczne i posiadają udokumentowane właściwości prozdrowotne. Natto, w szczególności, używa się do wspierania układu krwionośnego i krążenia w krajach zachodu od przeszło dwudziestu lat.
Natto zawiera niespotykanie dużo witaminy K2 oraz enzymów fibronylitycznych znanych jako nattokinaza, która przeciwdziała tworzeniu się płytki miażdżycowej w sercu.
Enzymy fibronylityczne zapobiegają naturalnemu procesowi formowania się skrzepów w organizmie. Skrzepy w układzie krwionośnym mogą blokować przepływ krwi do serca i mózgu, wywołując chorobę niedokrwienną, zawały serca lub udary. Ochronne enzymy fibronylityczne są produkowane przez organizm, lecz z wiekiem ich liczba spada.
Dowiedziono, że nattokinaza ma w rzeczywistości czterokrotnie silniejsze działanie niż plazmina, enzym fibronylityczny wytwarzany przez nasz organizm. (17)
Podsumowanie: czy soja jest przyjacielem, czy wrogiem?
Gdy już spojrzeliśmy na wyniki badań z obydwu stron, przyjrzeliśmy się historii soi, znamy zalety i wady oraz wzięliśmy pod rozwagę perspektywę dwóch starożytnych systemów medycznych, jak brzmi werdykt? Oto moja opinia:
- Soja nie powinna stanowić podstawowego źródła białka. Unikajmy pigułek sojowych. Ograniczmy w diecie mleko sojowe, sery i inne przetworzone produkty sojowe.
- Uwaga na temat tofu: w Japonii, tofu jest znacznie mocniej fermentowane i posiada silniejszy smak niż w USA. W jedzeniu amerykańskiego tofu należy zachować umiar.
- Cieszcie się do woli tradycyjnymi, fermentowanymi produktami sojowymi: miso, tempeh, natto, sosem sojowym. Dopilnujcie przy tym, by produkty te były organiczne i wolne od GMO – to szczególnie ważne!
- Przemyślcie włączenie natto do swojej diety lub przyjmowanie nattokinazy w postaci suplementu, dla zachowania optymalnej kondycji naczyń krwionośnych.
A co wy sądzicie na temat soi?
Zobacz też: Pięć porad o trawieniu strączków